8 bit – było git?


3 gorące dni między 3 a 5 czerwca spędziliśmy w ramach przyjemnych obowiązków firmowych na imprezie Pixel Heaven w Warszawie. Co tam robiliśmy? To co zwykle: dostarczaliśmy najlepszej jakości koszulki dla graczy i fanów kultury geek & nerd.

Jeśli Twoje dzieciństwo upłynęło pod znakiem Atari, Commodore, Amigi, połamanych joysicków, wgrywania gier na kasetach (“cicho bo się nie wgra”), pinballach i wielokrotnym czytaniu od deski do deski Top Secret, Secret Service, Bajtka, Gamblera, Resetu, Świata Gier Komputerowych, PC World Komputer… to z dużym prawdopodobieństwem, można stwierdzić, że na Pixel Heaven poczułbyś się jak w dawno nieodwiedzanym domu.

Wrażenie przeniesienia się do przełomu lat ‘80 i ‘90 potęgowała wybrana lokacja tej unikatowej w skali kraju imprezy określanej formalnie jako “retro & indie gaming fest”. Nie były to, jak można by oczekiwać, sterylne hale wystawowe, a przesiąknięte zapachem smaru i paliwa Hale Miejskich Zakładów Autobusowych w Warszawie. Mimo pewnych kontrowersji i zróżnicowanych opinii wśród wystawców i zwiedzających, moim zdaniem dobór miejsca akcji okazał się trafiony w dziesiątkę. Cóż, jeśli nie śmierdząca smarem zajezdnia autobusowa może lepiej przenieść w klimat słusznie mienionej epoki? Przypuszczam, że skali tej epickości mogłyby dorównać jedynie wciąż czekające na odnowienie dworce PKP, ale na szczęście organizator Pixel Heaven (Robert „Łapusz” Łapiński) nie wykazał się tak wysokim stopniem sadyzmu.

Znajomy widok
Prelekcja
Najlepsze burgery w Polsce (póki co). Niestety nie były serwowane z przybyłych food trucków.
Atari Forever!
Achtung granaten!
Giganci elektronicznej rozrywki lat '80
Obiekt westchnień posiadaczy magnetofonów
Ujęcie generalne
Pinball Heaven

Dla mnie osobiście Pixel Heaven było przede wszystkim wyprawą w czasy dzieciństwa. Warto jednak podkreślić, że istotną część imprezy stanowiły aktualnie wydawane gry indie.

Z obserwacji terenowych prowadzonych przez niżej podpisanego wynika, że profil wiekowy większości odwiedzających można określić jako 30+, przy czym to + dążyło do nieskończoności. W świetle takich faktów, mogłoby się wydawać, że Pixel Heaven to impreza skierowania głównie do dziadków. Trochę, tak, ale nie do końca. Okazuje się, że najnowsza generacja 20+ odkrywa uroki 8 i 16 bitów. Co totalnie rozwaliło mój mózg, to wydawanie w dzisiejszych czasach nowych gier na Atari 65/XE/XL i Commodore 64 w ramach sceny indie. Gdy to zobaczysz na własne oczy, uznasz, że świat nie ma przed tobą tajemnic.

Przechadzając się korytarzami Pixel Heaven i wychodząc na małe co nieco, niejednokrotnie słyszałem i uczestniczyłem w dialogach rodem z Doliny Krzemowej. Dla fana tego serialu to niezapominanie przeżycie – okazuje się, że ten niesamowity świat start-upów istnienie naprawdę i bez niego np. nie mielibyśmy tak koniecznych do przeżycia dodatkowych ikonek na Facebooku.

A propos ciekawych dialogów, ich królem bez wątpienia został pan z namiotu piwnego, którego wyczucie politycznej (i jakiejkolwiek innej) poprawności pozostało konsekwentnie niezmienne od czasów, gdy pytanie “Atari czy Commodore?!” definiowało przyjaźnie.

Z biegiem czasu straciły na znaczeniu właśnie takie zapomniane wojny jak Top Secret vs. Secret Service. O tym zresztą pisze Borek w świeżo wydanym 16. numerze Pixela, do którego odsyłam z przyjemnością. Nie miałem styczności z tym tytułem od, powiedzmy dyplomatycznie, “wyboistej premiery”, ale teraz pozytywnie zaskoczył mnie jego poziom i dobór tematów. Hasło przewodnie “kultura gier” pasuje do Pixela jak ulał i nawet (a może nawet przede wszystkim) nie będąc super-aktywnym graczem można tam znaleźć ciekawe treści (aktualnie określane jako “content”).

A jeśli o prasie drukowanej mowa, to z okazji Pixel Heaven 2016 wydano specjalny numer Bajtka wydrukowany oczywiście na najgorszym papierze, jaki był dostępny w drukarni. Napiszę z przyjemnością – redaktorom specjalnym numeru specjalnego udało oddać się świetnie klimat tamtych czasów i przysłowiowa łezka zakręciła się w oku nawet największym twardzielom.

Dzięki takiej imprezie okazało się również, że Borek, Micz, i inni wielcy, to nie Bogowie, tylko przyjemni ludzie, z którym można normalnie porozmawiać. Ostatnio wymieniłem kilka uprzejmości z Borkiem w 1995 roku na pierwszej Gambleriadzie. Tak, to było 22 lata temu. Zakupiłem wtedy pierwszą część ever Need for Speed i koszulkę z logo Top Secret. Dopiero niedawno żona zmusiła mnie do jej wyrzucenia. <smuteczek>

Niezależnie od tego co teraz robisz, jeśli wspominasz dobrze tamte czasy, Pixel Heaven zdecydowanie jest wehikułem, który może Cię tam przenieść. A jeśli nie było Cię wtedy jeszcze na świecie, to możesz znaleźć łatwy sposób na podróż w czasie. Kto wie, może produktem ubocznym takiej podróży, będzie jakiś kosmiczny paradoks, rodem z Powrotu do przyszłości

Bio box w osobie trzeciej

W latach podstawówki i liceum 100% GRACZ. Wiedział (prawie) wszystko o wszystkich grach wychodzących w Polsce. Pisał do “Odlotów” w magazynie Reset, i redagował z Kroogerem kącik o mordobiciach na Reset CD (wzorowany oczywiście na legendarnym „Kombat Korner” Gulasha). Nieszczęśliwy posiadacz jednej z trzech w Polsce konsol Sega Saturn (bo Gulash napisał, że minimalnie woli Virtua Fighera niż Tekkena i naiwnie mu uwierzył). Skrobnął też coś w serwisie Valhalla i chyba jeszcze w jakichś czasopismach, ale z racji upływu czasu już nie pamięta. Nie wie, po co wciąż trzyma w piwnicy stos czasopism z tamtej epoki. Na świadka wziął redaktora naczelnego zina Reset Forever (na szczęście nie dlatego, że był naczelnym, tylko z innych powodów – not that nerd!). Już nie potrafi grać na konsolach, ale pewnie kupi jakąś dla dzieci. Współzałożyciel serwisu starwars.pl. Teraz od czasu do czasu pyknie w Starcrafta II albo Star Wars Battlefront.

Paweł „Franki” Płonowski
geek w Printexpress.pl

Na Pixel Heaven spotkaliśmy oczywiście kolejnych zadowolonych Klientów Printexpress.pl

Burning Knight Studio

Świetnie wykonane T-shirty! Będziemy w kontakcie, by zgłaszać się po więcej!

Burning Knight Studio

Pixel Heaven 2016 w procentach

Klimat retro
100%
Dobór muzy na afterku
20%
Jedzenie w food truckach
50%
Piwo (potwierdzone przez Kopalnego)
100%
Klasyka
Widok warty co najmniej kilku wrzuconych monet.
Work work work work work
Work work work work work – Rihanna lubi to!
Tyle klimat
Pamiętacie żonglowanie dyskietkami?
Joysticki, czyli pady lat ’80 i ’90
Najlepszy do śniadania!
Najlepszy do śniadania!

Innym okiem…

Relacja dla snobów na Zakazanej Planecie pióra legendarnego już dziś Miagiego.